No to korzystając z okazji mojej choroby i chwili wolnego mogę nadrobić zaległości. Maluchy się już porozchodziły po nowych domach.Wszystkie zostały w Polsce, połowa miotu mieszka w Warszawie i okolicach ( stolica zdobyta). Cały miot ma imiona pochodzące od irlandzkich whiskaczy, jak przystało na miot po Dublin i Belfaście.
I tak:
- żółta dziewczynka, teraz Draka ( IRISH TULLAMORE DEW) mieszka z przesympatyczną rodziną w Gdyni, jest psem towarzyszacym tym aktywnym ludziom, ma kumpele JRT i wiele atrakcji.
- fioletowy chłopak, teraz Vigmarr (IRISH REDBREAST) mieszka z.. Wikingami
Jako atrakcje ma przejażdżki na końskim grzbiecie i uczestniczenie w obozach wikingowych (bijatyki na miecze i tym podobne klimaty) Mieszka w Warszawie.
- zielona panienka, teraz Indi (IRISH CONNEMARA) - z wyglądu i charakteru klon mojej Dublin, mieszka w Krakowie i już poznaje tajniki obiedience spełniając się sportowo.
- czarny chłopak, teraz Amper (IRISH MIDLETONE) - psiak do towarzystwa, ale z myślą o lekkim sporcie ( frisbee może agility). Prawdopodobnie to pies im powie co mu się podoba najbardziej.Mieszka niedaleko Warszawy
- czerwony diabełek - psiak z najbardziej wyrazistym charakterkiem. W domu przeze mnie zwany Trotylem ( adekwatnie do charakterku). Teraz nazywa się Pele (IRISH KILBEGGAN) i będzie wymiatać w agility. Mieszka ze swoją ciocio-babcią. Chyba lepiej nie mógł trafić z takim charakterkiem małego dieblątka.
( w tym miejscu apeluję do pewnej osoby o pochwalenie się Pele)
- niebieski.... nasz niebieski ratownik. Bush, Bushmills, Bushmen, Bushek- bez- uszek (IRISH BUSHMILLS) - zostaje z nami, powoli wchodzi w tajniki ratownictwa. I teraz mogę przyznać ze jest to mój faworyt od pierwszych chwil po urodzeniu. Od poczatku wiedział czego w życiu chce. Napił się mleka i szedł w swój kąt spać.Potem jako pierwszy otworzył oczy i pierwszy penetrował otoczenie. Poddawał się człowiekowi bezgranicznie. Bez lęków, bez histeri.. W sumie jak cały miot, ale... To chyba była miłość od pierwszego wejrzenia i tyle