Kiedyś przygladałam sie temu programowi i wciąż nie moge zrozumieć jednego. Zabierane są kocieta od matki i odchowywane przez ludzi, bo ponoć instynktów nie mają - jak by pozwolili wychować matce to by sie nauczyły
Ci naukowcy mają trochę wypaczone podejście do pomocy rysiom. Szczepienia, leczenie antybiotykami nie pomaga a wrecz przeciwnie, potem wypuszcza się takie wydelikacone zwierze i pada w ciągu roku z braku odporności swoistej.
Jak z tymi wilkami pod Poznaniem - odchowywane przez ludzi i psa, nie poluja tylko dostają gotowce, łaszą się do obcych odwiedzających park i chwalą się, że maja dzikie stado.
To chyba nie jest droga do zwiekszenia populacji tylko do zaspokojenia ambicji wielu naukowców co to jak się nie ogolą i nie umyją to będą bardziej wiarygodni, że ratują dziką przyrodę.
Zamiast tego powinni tylko ogrodzić i dopóścić trochę świeżej krwi i pozwolić naturze wybrać osobniki do przeżycia i tylko kontrolować i przenosić osobniki młode lu wymieniać samców na terytorium. A oni wpószczają wszystkie do środowiska, nawet te, które nie powinne przeżyć. Z czasem populacja coraz bardziej cherlawa zamiast się wzmacniać.
Inna sprawa - powinni wpóścić w zagrodę żywy pokarm a tam rysie dostają potracone zwierzaki i potem katki ryś krąży przy drodze i w końcu sam staje się potrąconym pokarmem.
Wydaje mi się, że nie tędy droga. Ale każdy ma swoje racje. Być może już się coś zmieniło od czasu jak się tym interesowałam.