Znajoma sprowadza Jack Russell Terriery z Nowej Zelandii (zwykle sa to juz suki cięzarne).
Pies w/g przepisów nie oze lecieć dłużej niż 9 godz. potem musi spedzić dobę na lotnisku (niewszystkie lotniska odprawiaja zwierzęta, bo musi być tam służba weterynaryjna i odpowiedni hotel).
Bernik leciał z taka przesiadka w Amsterdamie i hotel był wyjatkowo drogi w porównaniu do kosztu całego transportu.
Dużym plusem jest to, że jak pies ma międzylądowanie w UE to już w Polsce nie odprawiaja psa tylgo go odbierasz, cała procedura jest dokonywana podczas przesiadki, to bardzo oszczędza czas.
Podróże tez nie jest jakaś strasza - zwierzęta sa przyjmowane tylko do samolotów, w tkórych sa przedziały bagażowe ze stałym ciśnienim 1 atmosfery i utrzymywana jest temp. 4st.C oraz stały poziom tlenu.
Nie tylko zwierzęta potrzebuja takich warunków ale inne towary też i psy nie leca z walizkami
wbrew sensacjom w szmatławcach.