Ach, miec takie kombi, w którego bagażnik wejdzie klatka XXL...rozmarzyłam się
Na cattledoga, nawet olbrzymiastego wystarczy klatka o długości 94 cm, wys. ok 66 (czyli L , lub IV), a myślę, że taka o długości 77 cm też by wystarczyła.
W IV wożę beauceronki, które mają po 34 kg i 64 cm. Po 2000 km w jedną stronę.
Jeśli chcesz psa przewozic w klatce/transporterze, polecałabym jednak transporter plastikowy. Najlepiej z atestem lotniczym; dużo wytrzyma, ale lekki nie jest! Dla Szelmy kupiłam "petmate", rozmiar dla cattledoga
Ale na Miszę byłby za mały...potrzebowałby o numer większy.
Transporter nie zniszczy Ci samochodu! Metalową klatką podrapiesz plastiki i wytrzesz tapicerkę. W razie pawia, wszystko masz zachlapane.
A psy uwielbiają jeździc w takiej budzie! Spokój, brak dodatkowych bodźców, można wygodnie zaprzec się o ściany i spac, drzemkac, relaksowac się
I żadnych kocyków, które przesuwały by się i rzucały psem po ścianach! Podgumowana wykładzina, żeby nie leżał na plastiku, lub metalu (jeśli upierasz się przy klatce).
Jeśli jadę na trening, pakuję psy do klatek, bo wtedy mogę je zostawic w samochodzie. Otwieram okna i bagażnik i wiem, że nie wyjdą mi z samochodu. Bo warto wiedziec, że uchyloną szybę bardzo łątwo da się wyłamac. Pies, co prawda się nią nie pokaleczy, ale może gdzieś pójśc i zginąc, albo powiesic się za oknem...
Krata bagażowa, też dobry wynalazek. Jeśli jest zamontowana we właściwy sposób, a nie kratka dokupiona uniwersalna, którą można wstawic w bagażnik. No, to to jest porażka! Pies, gdy się o to oprze, przewraca konstrukcję na siebie, tak samo, jeśli miota się po samochodzie.
Aaa i jeszcze jedna ważna rzecz; zamykając psa w klatkę, lub transporter, który również z kraty ma drzwiczki, nie zostawiamy go w kolczatce, bo może się zahaczyc i udusic.
No właśnie, piszesz, że Misza szaleje...czas zając się jego wychowaniem.