Generalnie, jakie największe szkody psychiczne, fizyczne i materialne spowodowały wasze psy?
Ostatnio był przymrozek, szron - skojarzyła mi się ostatnia zima i szkoda psychiczno-materialna spowodowana przez to moje bluediablę.
Wieczorem wyszłam z psem, niby już ciemno, ale jest śnieg, więc widzę z daleka, co suczeńka wyprawia - powąchała bałwanka, obsikaną ławkę, znalazła patyka i grzecznie do mnie z nim przybiegła - no anioł, nie pies. Zadowolona weszłam z nią do sklepu, kazałam siedzieć przy drzwiach i zabrałam patyka (żeby nie zaczęła obgryzać i śmiecić - oddam jej, jak wyjdziemy). Kolejka była, więc czekałam, bezwiednie wymachując patykiem. Ludzie zaczęli się ode mnie odsuwać, nie wiedziałam, o co chodzi - no przecież nie śmierdzę, jestem elegancko ubrana i umalowana - typowa paniusia. Nadeszła moja kolej, biorę się do szukania portfela, nie bardzo mi idzie: "przepraszam, już płacę, ten patyk mi przeszkadza..." i na dowód podsunęłam go ekspedientce pod nos... pani wrzasnęła, ja zdębiałam, spojrzałam na patyka - ja pier.... trzymałam w ręce wielkie, zamrożone na kość psie gówno... nie wiem, co dalej było, bo najzwyczajniej w świecie zwiałam razem z tą kupą.
Szkoda psychiczna jest, bo do dzisiaj mi się słabo robi, kiedy o tym pomyślę, a materialna, bo już nie odważyłam się chodzić do tego sklepu - a jest najtańszy w pobliżu... Swoją drogą, te cholery od azjaty i cc mogłyby sprzątać po swoich psach, to musiało być któregoś z nich, w okolicy te dwa są największe...
Ajriszek spowodował jeszcze jedną traumę - psycho-fizyczną tym razem. Omal nie zabiła mnie suszonym penisem wołowym.
Kupiłam psu całego penisa wołowego do gryzienia - wiadomo, ponad metr długości i twardy jak kamień. Szyneczka mało nie popłakała się z radości i dawaj z nim walczyć. OK, mam spokój, wzięłam książkę, usadowiłam się wygodnie na podłodze, oparłam o sofę i czytam. Kątem oka widzę, że piesulek toczy już prawdziwą bitwę, bo jej się ten gryzak zaklinował pod moją sofą. W pewnym momencie szarpnęła tak potężnie, że gryzak ustąpił i z całym impetem przywalił mi w skroń tuż nad okiem. Zobaczyłam wszystkie gwiazdki, łzy same pociekły, ale popłakałam się naprawdę, kiedy wyobraziłam sobie możliwe epitafium: Zginęła tragicznie, zabita przez psa penisem wołowym...
Zaloguj
Zarejestruj
FAQ
Szukaj
"
umarłam! wyplułam herbatę jak doczytałam "zamrożone na kość psie gówno" naraziłaś mnie na szkodę materialną w postaci zmarnowania herbaty! i moralną, bo to jedna z moich ulubionych! jesteś jak ten Twój pies! 
Co dziwne, żadne zniszczone buty, meble, książki, poduszki, garderoba i inne przedmioty nie doprowadziły mnie do takiej rozpaczy jak te okulary:/
to lata od okna do okna i drze mordę na mnie! z 2 razy zaczepił o zasłonę i oberwał zasłony, karnisza stety/niestety nie(jest okropny, taki rodem z PRL'u, jeszcze się ich nie pozbyliśmy, może by w sumie pomógł mi trochę...). 1 okno jest obok łóżka-i na tych wisi oparty o parapet, ale pod 2 jest kanapa...i już tutaj wisi na oparciu kanapy, a raczej na parapecie i kanapie jednocześnie.... zawsze drze mordę jak widzi, że idę w stronę kurnika-gdzie siedziała koza(aktualnie znowu tam siedzi, bo spodobały się jej wycieczki do konia, nawet w obecności konia...), jak wychodzę rano do krów, to Bogu dzięki nie budzi całego domu i wtedy się nie drze, więc trochę litości ma w tej mózgownicy...