Z wczasów w tureckim kurorcie, tureckimi liniami lotniczymi wraca grupa amerykańskich turystów. Załoga samolotu oczywiście Turcy. Lecą nad Atlantykiem, kiedy jeden z silników wybucha. Jankesi w panikę, krzyk, histeria, i nagle włączają się głośniki: kszszszsz, chrrr i dobywa się z nich czyjś głos: - Heloł ezrybady, zys ys jor keptyn spiking for de ferst tajm, Dont łory, ezryfing bi gud, ezryfing bi okej. Senk ju for jor etenszyn. Ludziska się trochę uspokoili, ale po dwudziestu minutach drugi silnik wybucha. No i znowu, krzyk, histeria, i włączają się głośniki: kszszszsz, chrrr i dobywa się z nich głos: - heloł ezrybady, zys ys jor keptyn spiking for de sekend tajm. Dont łory, ezryfing bi gud, ezryfing bi okej. Senk ju for jor etenszyn. Ludzie się jeszcze nie bardzo uspokoili, gdy nagle odpadło jedno skrzydło. Samolot pikuje ostro w dół, prosto do oceanu, ludzie we wrzask, piszą testamenty, popełniają samobójstwo, no sodoma i gomora. Włączają się głośniki: kszszszsz, chrrr i dobywa się z nich głos: - heloł ezrybady. Zys ys jor keptyn spiking for de last tajm. Passendżers hu ken słym plis dżamp tu de łoter. Passendżers, hu kenot słym: senk ju for jor etenszyn.
_________________
He has affection and character, he can enjoy equally the field and the fireside ... a good fellow.- Leigh Hunt
|