Tak, dobrze mnie zidentyfikowaliscie, bylam na wystawie z mężem i dziećmi. Mój mąż powiedział, że widział w moich oczach
szaleństwo, gdy patrzyłam na wasze pieski
a on zna te klimaty bo jest nieludzkim lekarzem. w każdym razie póki co, to mnie trzeba leczyć. Dziekuję za zaproszenie, mieszkam w Warszawie, do miasta Łodzi blisko, mam tam rodzinę. Chetnie bym pojechała, mysle, że sie uda. Plakat od Was wisi u synka w pokoju, pięknie. Mój mąż ma cioteczne rodzeństwo w Australii i podczas pobytu na tym kontynencie widział cattlesy w ich naturalnym środowisku. Ja również jestem zafascynowana tym kontynentem. Może kiedyś uda mi sie tam polecieć? Ale i tu, u nas, można mieć kawałek Australii, takiego pieska jak Wasz! Przyznam się po cichu do tego marzenia. Oprócz dzieci i męża mam dwa pieski: 11 letnią Biankę, buldożkę francuską oraz 2 letniego mopsa- Leona. Aha, widziałam na Waszej stronie cudne zdjęcia z buldosiem. Mamy w planach załozenie hodowli, buldoś i mopsik sa niepłodne. wstępnie zamówiliśmy nagiego psa meksykańskiego i jeszcze sporo poczekamy. Mąż współpracuje z kilkoma dużymi hodowlami, z dużym dla nich powodzeniem. Dzieci odchowane, myślimy o dwóch suczkach hodowlanych. Ja uwielbiam wystawy i prezentowanie. Leon dostał we wrzesniu 2004 roku we Wrocławiu brązowy medal. Nasze pieski są kochane, ale za rowerem nie pobiegną. Szybko się męcza, nie lubią mrozów ani upałów. Powiem szczerze, marzę o takim normalnym psie z pyskiem, ogonem i z czterema łapami. Nasze to kanapowce, co prawda słodkie i wierne, ale kanapowce. Rozpisałam się, wybaczcie.